Jakoś przeżyłam na urodzinach, ale znowu nie ćwiczyłam. Jestem bardzo najedzona, chociaż w sumie nie jadłam w ogromnych ilościach. Kiedyś mogłam zjeść dwa razy tyle co dziś i była to norma. Ogólnie urodziny udały się nieźle, pod koniec było najfajniej :D lubię jeździć do kogoś na imprezy niż sama je organizować :D
Co jadłam:
- 2,5 kromki chleba z jajecznicą na maśle i szczypiorkiem
- zupa pomidorowa
- dwa klopsy + 1 ziemniak
- kawałek tortu
-trochę galaretki
- kilka żelków
- kilka chipsów
-1 kawałek pizzy
Jak na urodziny spisałam się całkiem nieźle, ale wiem że zawsze może być lepiej :D
Ahaha, też umiałam kiedyś zjeść połowę ogrooomnej pizzy, miliony żelków i chipsów, a potem prawdziwy obiad w domu... dobrze, że to już za nami :D
OdpowiedzUsuńBilans jak na urodziny ok, tylko ten chleb chyba trochę niepotrzebny, nie lepiej zjeść do jajecznicy jeden kawałek? Ma naprawdę dużo kalorii, a niezjedzenie jednej kromki nie jest aż takim wyrzeczeniem ;)
Trzymaj się,
M.